Stołówka

Alime

W ponurym zamczysku piętrzącym się na wielkiej górze coś słychać:hałasy,tupania(jak stadko słoni sobie spaceruje to miej więcej tak brzmi).Zawzięci dreptacze ugniatali powierzchnie płaską.zawodowcy jakich u nas mało.Ich chód prowadził prosto do Jerrego najlepszego kucharza w zakonie.I o takich nadzwyczajnych dniach właśnie pisał Lavi.
Podszedł do Kadny chłopak jak zwykle starał się zagiąć ściany swoim przenikliwym wzrokiem.Dobrze mu szło.Rudzielec nie mógł się powstrzymać podszedł do chłopaka-SMA-CZNE-GO-zawołał czochrając bujną grzywę czarnowłosego-Yuu-chan!Chodź do nas,Allen już czeka.Nie słuchając burczenia wziął chłopaka pod pache.Pomaszerowali do stołu zawalonego po sufit żarciem.

Zgubiłem Aragorna

Kanda poruszając pałeczkami, których nawet nie zdążył odłożyć, jak szczypcami kraba i spojrzał na Laviego nienawistnie.
- Baka usagi...-burknął i usiadł obok Allena, z miną męczennika, który dźwiga na plecach krzyż pański.
Łypnął na Walkera podejrzliwie.
- Mały jak kiełek fasoli, a pochłania w ciągu jednego posiłku większe ilości jedzenia, niż Komui herbaty z tego swojego śmiesznego kubka przez miesiąc...

Mr Miętki Maseł Sztuciec

Odwrócił się,patrząc na Kandę spode łba.
-Jestem Allen,ale twój mały móżdżek chyba nadal tego nie pojmuje-wbił widelec w kalafiora,rozłamując przy okazji talerz na pół-Lavi...musiałeś tutaj przyprowadzać tego kretyna?-nagle jego oko rozbłysło-Czy ty powiedziałeś "śmiesznego"?-patrzył na granatowowłosego,klaszcząc w dłonie-Ciebie...coś...śmieszy!Widzę postęp w twoim rozwoju Kanda!

Alime

-Hej chłopaki,chłopaki-staną między nimi(bez,skojarzeń bez hehehe)-jesteśmy drużyną,nie kłucie się.(Yuu-chan,a ty się nie zaczynaj bo skończysz z armią ślicznych warkoczyków na głowie-powiało chłodem,a atmosfera gęstniała z każdą chwilą)

Zgubiłem Aragorna

- Nie zaśmiecam sobie głowy niepotrzebnymi informacjami, Moyashi - mruknął, chwytając pałeczkami skraj szalika Laviego.
Zamiast reagować na złośliwą pochwałę Allena, zawistnie miętolił kawałek ubrania Laviego.
Spojrzał na niego, jakby węszył spisek. Zmrużył oczy, wprost przewiercając go wzrokiem.
- Nie myśl zbyt intensywnie, Usagi, bo nie wyjdzie ci to na zdrowie...

Alime

-no ty też Yuu-chan-szczerzył się wprost na Kande.Nie dzieliła ich duża odległość.
-Yuu zamierzasz zjeść mój szalik?-zanim ktokolwiek zdążył otworzyć usta-chłopak przysuną do niego słodkie dango-to będzie smaczniejsze.
Między nimi zapanowała słodka atmosfera,a może tak się tylko wydawało Laviemu.Kadna zawsze wyglądał tak samo,zły,zły,zły.A jak by go tak rozchmurzyć(wyglądał by wtedy jak słoneczko)

Mr Miętki Maseł Sztuciec

Allen namierzył jego ulubiony smakołyk.Mitarashi dango.
Odepchnął na bok Kande i pochłonął słodkie pyzy.
-Daaaaangoooo-uśmiechnął się do Laviego,trzymającego ogołocony patyczek.

Alime

Słodka atmosfera znikneła wraz z kolorowym dango.Chmury przypłyneły jak by z nikąd.
-Allen-kun-żołądek nie powinien ściskać ci szarych komórek,do tego stopnia żeby jeść te dango-przyciągną Kadne bliżej siebie.Ręka chłopaka powędrowała ku górze złapana przez Laviego.
-Zobacz!Yuu to same kosteczki,a ty go jeszcze objadasz Allen tak nie wolno,co nie Yuuu-chan?

Zgubiłem Aragorna

- Ogłupiałeś, Usagi!?
Warknął, nie wyrywając się tylko dlatego, że wiedział, że gdyby to zrobił i tak niezgrabnie upadłby na tyłek, a tego wolałby uniknąć. Nie ośmieszy się przed tymi kretynami...
- Nie czuje się anorektykiem.
Spojrzał na Allena, a szarowłosy mógł zacząć współczuć Laviemu, widząc wyraz oczu Kandy.

Alime

-Nie jestem głupi,martwię się o ciebie.
Zrobił naburmuszoną minę tylko po to aby po chwili znowu wyszczerzyć cię radośnie do Yuu.
-A powinieneś,już niedługo nic z ciebie nie zostanie.Musimy o siebie dbać w końcu jesteśmy drużyną.Wiem.Przygotuje ci coś smacznego i pełno wartościowego.
Zanim Kanda zdążył się obejrzeć Lavi już miał pełną minkę sushi.Łupną groźnie spode łba na Allena.Następnie położył talerz przez Yuu.